Nowy sposób pielgrzymowania na rowerze do Częstochowy

Jacek Smoliński,  lider wśród naszych „pielgrzymów – rajdowców” (któremu na Górce Przeprośnej śpiewaliśmy „100 lat” z racji 50 – tych urodzin) przetarł nowy szlak i zrealizował misternie przygotowywany plan przejechania ze Szczecina do Częstochowy „na raz”,  to znaczy bez snu, z przerwami jedynie na posiłek, przebranie się i załatwienie potrzeb fizjologicznych.

Udało się!

Maraton został przebyty w ciągu 22 godzin i 35 minut. Sebastian i ja jesteśmy tego świadkami, gdyż asekurowaliśmy go w samochodzie.

Jesteśmy przekonani, że nie był to wyczyn dla próżnej chwały, ale akt religijny, od początku nastawiony na osiągnięcie celu – Jasna Góra,  rozpoczęty i zakończony mszą świętą, któremu towarzyszył różaniec, koronka do miłosierdzia Bożego i treści czterech Ewangelii i Dziejów Apostolskich słuchanych na specjalnych,  rowerowych słuchawkach.
Pan Bóg nie marnuje takich okazji i jesteśmy przekonani, dotykał On Swą łaską Jacka, nas oraz wszystkich, których ogarnialiśmy modlitwą. W szczególności ks. Jana Kazieczkę, który błogosławił Jacka i jego rower na drogę, ks. Dariusza Knapika,  proboszcza szczecińskiej katedry, który poczęstował nas obfitym śniadaniem oraz przyjaciół Jacka z Krakowa na czele z Krzysztofem, którzy ugościli nas i dali odpoczynek w prowadzonym przez siebie Hostelu Ave Łagiewniki przy Sanktuarium Miłosierdzie Bożego.

Rodzą się nowe pomysły na kontynuowanie tego typu przedsięwzięć, może w nieco zmienionej formie. Powierzamy wszystkie te pomysły i pragnienia Bogu Ojcu przez wstawiennictwo Niepokalanej, którą czcimy w tym roku szczególnie z racji 100 – lecia objawień fatimskich i 300 – lecia koronacji jasnogórskiego obrazu.

Jacek zaprasza innych do wspólnego pielgrzymowania. Radzimy wszystkim śmiałkom jak najszybciej kontaktować się z nim, by zdążyć odpowiednio się przygotować. Jacek zadbał o odpowiedni ubiór, sprzęt rowerowy i techniczny, trening, wiedzę, dietę i suplementację oraz przygotowanie mentalne i duchowe.  Dlatego po swym wyczynie wyglądał tak, jakby przejechał nie 500, ale 100 km. W dodatku po dwóch dniach z powodu awarii samochodu bez oporów wsiadł  znowu na rower!

Gratulujemy serdecznie Jackowi i cieszymy się, że zechciał skorzystać z naszego towarzystwa, bo przeżyliśmy pielgrzymkę, która była wspaniałą przygodą i stała się poniekąd dzieckiem naszej Szczecińskiej Rowerowej.

Małgorzata Świłpa 

 

Dziękuję Gosiu za bardzo miłe słowa. Wiem jednak  że znacznie więcej osób  byłoby w stanie przejechać ten dystans. Znaleźli się  też chętni, ale niestety termin nie pasował, gdyż zorganizowaliśmy to z dosyć krótkim wyprzedzeniem.

 

Niestety w lipcu  nie mogłem, jak co roku uczestniczyć z Wami w naszej corocznej pielgrzymce rowerowej. Bardzo mi tego brakowało, więc pomyślałem, aby odrobić te zaległości w formie ekstremalnej – jadąc na raz, bez noclegu.

Muszę przyznać, ze była  to da mnie szczególna pielgrzymka. Wpłynęła na to nie tylko forma, ale  przede wszystkim intencja dziękczynna z którą jechałem, a także duchowa wspólnota z moimi współpielgrzymami-  Gosią i Sebastianem.

Idea

Samą ideę zaczerpnąłem z coraz popularniejszej Ekstremalnej Drogi Krzyżowej, podczas której uczestnicy mają do przejścia ponad 40 km, w nocy,  w lesie, w milczeniu, zdani na własne siły. Wśród naszych pielgrzymów i sympatyków Szczecińskiej -Rowerowej mamy także przyjaciół, którzy coraz liczniej startują w super i ultra maratonach kolarskich. Nie słyszałem także, aby ktoś w Polsce coś takiego już organizował, więc pomyślałem że warto „przetrzeć szlaki” i rozpocząć nową tradycję.

Wyzwanie

Celem było przejechanie jednorazowo dystansu ponad 500 km. Nie chodziło tu o bicie rekordów, ale o mobilizację, aby zdążyć na poranną mszę świętą na Jasnej Górze. Udało się dojechać w 22 godziny i 35 minut.

Pielgrzymka to także swoiste rekolekcje w drodze. Dla mnie była to niepowtarzalna okazja aby w tym czasie wysłuchać wszystkich czterech Ewangelii oraz Dziejów Apostolskich (można to pobrać tutaj: http://bibliaaudio.pl/) .

Co dalej?

Podczas naszego pielgrzymowania dalej  autem do Krakowa i podczas powrotu do Szczecina podczas  wielogodzinnych rozmów narodziło się kilka pomysłów. Jednym z nich jest organizacja w przyszłym roku dodatkowej pielgrzymki weekendowej do Częstochowy ( przez Licheń), czy sztafety rowerowej do Rzymu. Lista nie jest zamknięta i chętne  uwzględnimy wszelkie inne Wasze pomysły i sugestie.

Podziękowania

Chciałem szczególnie podziękować Gosi i Sebastianowi Świłpa, którzy słysząc o tym moim trochę szalonym pomyśle zdecydowali się towarzyszyć mi w samochodzie, a Sebastian dodatkowo jechał ze mną  przez trzy etapy na rowerze i wspólnie wjechał ze mną  rano na Jasną Górę.  Świadomość że w sytuacjach losowych mogę liczyć na pomoc była bardzo ważna. Wasze wsparcie modlitewne i organizacyjne było bezcenne.

Dziękuję także księdzu prałatowi Janowi Kazieczko za sprawowanie w tej intencji porannej Eucharystii i błogosławieństwo na drogę oraz proboszczowi naszej katedry ks. Dariuszowi Knapikowi za wspólny posiłek przed wyruszeniem w drogę.

Dziękujemy także Krzysztofowi z hostelu Ave Łagieweniki w Krakowie za wspaniałe przyjęcie i zapewnienie noclegu w Krakowie.

Poniżej parę zdjęć z naszej pielgrzymki.

Jacek Smoliński