Etap czwarty – Obra- Góra Śląska

Nasz czwarty etap prowadził z Obry do Góry Śląskiej. Bezpośrednio przed zasadniczym wyjazdem mieliśmy okazję zwiedzić w Obrze seminarium duchowne Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej (OMI).

Codzienna msza święta sprawowana była po drodze  w Wieleniu w Sanktuarium Matki Bożej Ucieczki Grzeszników.  Tutaj ksiądz kustosz przywitał nas niespodziewanym posiłkiem. Opowiedział także bardzo poruszającą historią cudownego uzdrowienia osoby chorej na nieuleczalną formę białaczki.  Sanktuarium to cieszy się bardzo dużą popularnością, szczególnie w okresie odpustu parafialnego. Podczas ostatniego, przez osiem dni, przyjechało ponad osiemdziesiąt tysięcy pątników.  Więcej informacji dla zainteresowanych tym sanktuarium znajduje się tutaj: Sanktuarium Maryjne w Wieleniu.

Z Wielenia przejechaliśmy do Wschowy. Po drodze ostatnią grupę złapał ulewny deszcz i burza. Na szczęście przeczekaliśmy ten intensywny, ale dosyć krótki deszcz pod wiatą na przystanku autobusowym.

We Wschowej tradycyjnie przywitał nas ksiądz proboszcz wraz z parafianami, którzy zaprosili pielgrzymów na obiad do swoich domów.  Po posiłku spotkaliśmy się w kaplicy p.w. św. Królowej Jadwigi. Wierni mieli możliwość ucałowania relikwii świętej.

Dziękujemy serdecznie proboszczowi i parafianom za serdeczne przyjęcie i wspieramy duchowo wasze dzieło budowy nowego kościoła..

Po około godzinie dojechaliśmy do następnego postoju we Wronowie. Tutaj na miejscowym boisku odbył się turniej piłki siatkowej. Gospodarze na czele z sołtysem jak co roku przywitali nas poczęstunkiem.

W tym roku przybył nam dodatkowy punkt – wizyta w Ścinach w dużym, aczkolwiek niezbyt znanym barokowym kościele p.w św. Marcina. Ponad 700 at temu swój klasztor założyli tu Cystersi. Kościół ten pomimo dominującej reformacji zawsze pozostał katolicki. Więcej informacji na stronie sciny.eu .Okazało się że w tym kościele był ochrzczony jeden z naszych pielgrzymów. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to,  że miało to miejsce jeszcze podczas II wojny światowej. Jego rodzice byli wywiezieni na roboty przymusowe do Niemiec w okolice obecnych Ścin  i tam też się on urodził.

Ze Ścin wyruszyliśmy do docelowego punktu – Góry Śląskiej. W tym roku zakwaterowanie znaleźliśmy jak zwykle u mieszkańców, ale także na pięknej, nowej hali sportowej.

Jutro ruszamy do Trzebnicy.

Aby zobaczyć większe zdjęcia kliknij myszką na powyższy pokaz. Otworzy się nowe okno z dużym zdjęciem.